Codzienność dzieci chłopskich w Galicji na początku XX wieku była kształtowana nie tylko przez pracę i obowiązki, ale także przez warunki życia, które znacząco wpływały na ich zdrowie, higienę i wygląd. Ubóstwo galicyjskich wsi przekładało się na skromny ubiór, ograniczony dostęp do podstawowych środków higieny oraz częste problemy zdrowotne. W tym kontekście warto przyjrzeć się, jak dzieci radziły sobie z wyzwaniami codzienności, jakie były standardy higieny i zdrowia na wsi oraz jak wyglądała ich odzież, często tworzona własnoręcznie przez członków rodziny. Te aspekty stanowią ważne świadectwo warunków, w jakich dorastały najmłodsze pokolenia galicyjskich chłopów.
Jak ubierano dzieci w czasach Galicji?
Ciężko powiedzieć, że rodzice w tamtych czasach dbali o to, jak prezentowały się ich dzieci. Wszechogarniająca bieda nie pozwalała na wybrzydzanie i wybór stroju noszonego na co dzień.
Najmłodsze dzieci, najczęściej te do 6. roku życia, nosiły najprostszą koszulę lnianą lub konopną. Chłopcom, którzy byli już starsi, matki szyły spodnie. Był to jednak prosty model z jakiejś parcianej koszuli, zawiązywany na sznurek. Do całkowitej rzadkości należało noszenie butów. Przeważnie dzieci chodziły boso przez cały rok — nawet zimą.
Odzież dla dzieci była przeważnie szyta z już znoszonych ubrań po rodzicach. Te z nieco grubszego płótna służyły zimą. Za szycie kolejnej pary portek lub koszuli brano się dopiero wówczas, gdy dziecko całkowicie zdarło już noszoną odzież.
Zazwyczaj taka koszula czy spodnie były jedynym odzieniem dziecka. Co jakiś czas matki zdejmowały je z dzieci, aby je przeprać, w międzyczasie zakładając dziecku jakąś własną koszulę lub spódnicę aż do momentu, gdy ich świeżo wyprane ubrania wyschły. Nie miały zatem odzieży na zmianę.
Brudne i płochliwe dzieci
W tamtych czasach nie dbano o obycie dzieci w towarzystwie. Były one płochliwe, bojaźliwe, unikały ludzi, chowały się przed nimi — trochę jak takie małe dzikuski.
Ich brudne i znoszone koszule, długie rozczochrane włosy tylko potęgowały przepaść, jaka dzieliła ludzi z wyższych sfer i chłopów.
Dużo do życzenia miała także sama higiena, a raczej jej niemalże całkowity brak. Ciężko było pomyśleć nawet o czystej wodzie. Niejednokrotnie korzystano z tej samej, jedynie podgrzewanej wody, dlatego nietrudno sobie wyobrazić jej zapach i mętność. Nie stosowano mydła, szczególnie jeśli woda, w której się myto, miała służyć kolejno zwierzętom. Po umyciu się twarz wycierano w róg materiału, który miał służyć jako nakrycie posłania. Nie było zatem żadnych ręczników, co najwyżej jakaś wolna szmata.
To jednak nie wszystko. Trzeba przyznać, że częstszej kąpieli poddawano niemowlęta, ale to tylko dlatego, iż wierzono, że dzięki temu szybciej urosną. Podczas kąpieli omijano jednak ciemiączko. I tak stopniowo ten fragment stawał się coraz brudniejszy, aż z czasem powstawała tak duża skorupa brudu, że sama odpadała. Nieciężko się domyślić, że wszyscy borykali się z wszami. Od mycia głowy bardziej popularne było jej iskanie.
W domach nie było żadnych warunków sanitarnych. Do toalety dzieci chodziły za stodołę. Brak odpowiedniego odzienia i higieny, a do tego uboga dieta i konieczność przetrwania w lichych ubraniach w czasie zimy sprawiały, że dzieci często chorowały. Wśród najmłodszych panował wysoki poziom śmiertelności.
Dzieci podupadające na zdrowiu
Paradoksalnie, chłopstwo w tamtych czasach panicznie bało się lekarze. Nie wierzono w ich wykształcenie i powszechnie uznawano, że prędzej otrują niż wyleczą. Korzystano zatem z pomocy znachorów i znachorek, których leczenie dawało wiele do życzenia.
Dlatego też choroby we wsiach panowały niemalże bez przerwy, zabierając w zaświaty co słabsze chłopskie dzieci. Najczęściej wymieniane choroby to:
- krztusiec,
- szkarlatyna,
- czerwonka,
- zimnica,
- tyfus,
- cholera,
- błonica.
Ogólne przeludnienie na wsi, a także duża liczba osób znajdujących się pod jednym dachem służyła szybkiemu rozprzestrzenianiu się chorób.
Totalne zacofanie i analfabetyzm sprawiał, że dzieci rodziły się bez pomocy wykwalifikowanych akuszerek, poziom higieny był u nich bardzo drastyczny, a to jedynie pogłębiało kryzys codzienności. Do tego chaty często nie przypominały chałupy, a jedynie liche lepianki, do których budowy stosowano chrust i glinę.
Warunki życia dzieci chłopskich w Galicji na początku XX wieku odzwierciedlały trudności, z jakimi mierzyły się wiejskie społeczności. Skromny ubiór, ograniczona higiena i problemy zdrowotne były codziennością, która hartowała najmłodsze pokolenia i kształtowała ich przyszłość w trudnej rzeczywistości.
Zdjęcie: Jedyna pociecha (Wieśniaczka z dzieckiem), Paryż, 1891, Bilińska-Bohdaniczowa, Anna
Źródła:
Dzieciństwo galicyjskie na początku XX wieku w świetle chłopskiej literatury pamiętnikarskiej, E. Dolata, UR, Rzeszów
Emigracja z Galicji w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku na przykładzie wybranych powiatów, J.Jura, Zeszyty Naukowe Ostrołęckiego Towarzystwa Naukowego 16, 227-240, 2022
Wokół stołu chłopskiego we wsiach Galicji na przełomie XIX i XX w., M. Zych, R. Zych