Jak to z higieną dawniej bywało?

higiena

Nim higiena przybrała ówczesną formę, ograniczała się do przecierania ciała suchą ściereczką, bądź (z racji dobrego wychowania, aniżeli czystości) – przemywania twarzy. Wodę traktowano jako szkodliwą w nadmiarze, dlatego zewsząd rozprzestrzeniał się wszechogarniający fetor.. Przyjrzyjmy się temu, jak to z higieną bywało.

Nie jest tajemnicą, że na wsiach, ewentualnie w niewielkich miasteczkach najlepszym sposobem na kąpiel był udanie się nad rzekę lub nad jezioro. Niezbyt duże natężenie ludności, jak i mniejsza obyczajowość sprawiały, że łatwiej było znaleźć ustronne miejsce do kąpieli.

Czyste średniowiecze

Z kolei w większych miastach, jeszcze w średniowieczu, dbałość o higienę stanowiła stały element społeczności. Korzystano z publicznych łaźni, jak i bardziej prywatnych “pokoi kąpielowych”, a do samego mycia wykorzystywano ług albo mydło. Oczywiście wszystko uzależnione od statusu społecznego i zamożności. Kąpiele w tychże łaźniach były częścią rutyny, traktowanej tak samo, jak inne czynności i obowiązki wykonywane na co dzień.

Zmiana nadeszła dopiero pod koniec średniowiecza, kiedy to epidemia dżumy i określenie szkodliwości gorących kąpieli głoszone przez ówczesnych medyków opanowało całą Europę. Wtedy to zaczęto uznawać kąpiel za szkodliwą i powrócono do wszechogarniającego brudu. Przyzwyczajono się do fetoru i smrodu, traktując je jako element zdrowego trybu życia. 

Wszechogarniający brud

Następne wieki stały się czasem, w którym dbano o wygląd, jednak skupiano się głównie na widocznych fragmentach ciała i stroju. Oznaczało to wycieranie twarzy chusteczką, stosowanie perfum, czyszczenie białych kołnierzyków i czystych wystających rękawów. Kąpiele stały się rzadkością, co powodowało kolejne choroby, infekcje i pasożyty. 

U dzieci zaczęła pojawiać się ciemieniucha, rozwijał się świerzb, pojawiały się pchły i wszy. Zawsze znaleziono wytłumaczenie dla problemu, które nigdy nie opierało się na braku kąpieli. To przykład, jak duże piętno odcisnęła na społeczeństwie dżuma oraz głoszone w tym czasie twierdzenie, że kąpiele szkodzą.

Co kraj, to obyczaj

Im bardziej na Zachód Europy, tym gorzej było z higieną. Polska należała raczej do krajów, w których kąpiele pojawiały się częściej i nie wykazywano strachu przed mydłem. Nikt nie stronił od wody i regularnie co ranek mył twarz. Co kraj, to obyczaj. W wielu państwach po pandemii zrezygnowano z wody całkowicie. W innych nawet dżuma nie przeszkodziła dalszemu utrzymywaniu higieny. Dopiero wiek XIX przyniósł zwiększenie świadomości społeczeństwa, które przestało obawiać się wody i zaczęło traktować ją jako element regularnej higieny osobistej.

Higiena na wsiach

Na początku warto zaznaczyć, że woda miałą znaczenie religijne, zabobonne, jak i kulturowe. Stosowano ją w trakcie chrztu dziecka, dlatego kojarzyła się z “oczyszczeniem”. Początkowo dbano o higienę z pomocą wiaderka z wodą. Z czasem wprowadzono blaszane miednice, które służyły do kąpieli. Zanim jednak zdecydowano się na wodę, stosowano chociażby wywar z obierek, ług, piasek, zioła. Mydło nie należało do tanich i łatwo dostępnych środków higienicznych. 

Żmudna praca nad kąpielą

Chcąc umyć całe ciało, trzeba było przytaszczyć miednicę, zagrzać wodę, którą najpierw trzeba było przynieść ze studni lub zbiornika wodnego. Następnie koniecznym było napalenie w piecu, co wiązało się z przyniesieniem drewna na opał. Podgrzanie wody również było czasochłonne, dlatego często z jednej miednicy, zazwyczaj w kolejności co do wieku, kąpała się cała rodzina. Do znacznie częstszych zabiegów higienicznych należało mycie nóg, rąk, twarzy. Nie było to tak czasochłonne i można było przeprowadzić również nad rzeką, gdzie najczęściej lokowano wsie.

Mycie głowy

Mycie głowy nie należało do częstych czynności higienicznych. Na wsiach wiązało się to z przekonaniem, że może to powodować choroby, dlatego bardzo duża część społeczeństwa wiejskiego borykała się z kołtunami.

Zacofanie na wsiach

Na wsi zawsze panowała bieda, która wiązała się także z wyzyskiem ze strony szlachty i arystokracji. Dlatego po dwóch wojnach światowych sytuacja była jeszcze gorsza. Panowało ubóstwo, brak podstawowych środków do życia, a zabobonne wierzenia również nie pomagały w poprawie higieny najniższych warstw społeczeństwa. Dodatkowo na wsiach nie było łazienek, ani toalet. Były to luksusy, na które pozwalały sobie wyższe klasy.

Akcja – higiena

Poprawa higieny na wsi wiązała się z akcjami prowadzonymi przez władze. Lata 50 XX wieku były czasem zbierania informacji o warunkach panujących na wsi, jednak na wdrożenie konkretnych działań nie było środków finansowych. Dlatego higienizacja wiejskiej części społeczeństwa trwała nawet przez kolejne dwadzieścia lat. 

Powolne zmiany zachodziły w samych warunkach higieny, które jednak musiały rozpocząć się od zmian mentalności i podejścia. Często dopiero kolejne pokolenia nabierały nowych nawyków, które skuteczniej radziły sobie z brudem, wszawicą, świerzbem, pchłami, grzybicą, próchnicą i wieloma innymi problemami zdrowotnymi, również ze względu na stopniową poprawę sytuacji finansowej.