Ze łzą w oku – w sercu z troską
Żegnał się z rodzinną wioską,
Ciągnąc jak wędrowne ptactwo
Ze skrzypcami na tułactwo.
Obcym wszystkim człek ubogi
Nikt nie pyta jego drogi,
Nikt nie troszczy się tułaczem
Dokąd idzie – gdzie i za czem!
Wszedł do karczmy, siadł na ławie
Przypatruje się zabawie,
Gra muzyka – tańczą pary
Siedzi – duma skrzypek stary.
Znane, znane mu te tony
Jak sen dawno już prześniony,
Bo te tony, bo te dźwięki
Jego własne są piosenki.
Szynkareczko – tak zagadnie
A co to tak grają ładnie!
Wybacz, ale obcy nie wie
A szynkarka rzecze w gniewie:
-Coo! nie znacie tej piosenki?
Gdzież wam skrzypce brać do ręki?
Gdzież wam głupi być śpiewakiem
Gdy odzywasz się z czemś takiem?
Droga nuta jak i słowa
To piosenka jest ludowa,
Omal, że jej ptak nie śpiewa
Oma, że nie szumią drzewa!
Stary śpiewak siada z boku
I łza błysła w jego oku,
I wspomnieniem jej natchniony
Sam wsłuchiwał się w jej tony.
To nagroda i otucha
Jak ją stworzył, świat jej słucha.
O mnie może nikt i nie śni
Ale znają moje pieśni.
Zdjęcie: Chłopka z tacą owoców, Kielisiński, Kajetan Wincenty (1808-1849)